Najmłodsi pożerają litery!

My jesteśmy Pożeracze,

jemy słowa, jemy zdania!

Chrup! Literka po literce,

poznajemy smak czytania!

Czytaj więcej

Ferie na lodowisku…

W dniu 25.01.2012 grupa 28 uczniów  z Publicznej Szkoły Podstawowej im. J. Korczaka w Kowali wraz z opiekunami p. Małgorzatą Grzesiak,  p. Arturem Bieleckim i p. Iwona Pietras udała  się na wycieczkę. Zimowe atrakcje rozpoczęły się na miejskim lodowisku obok basenu NEPTUN. Uczniowie rozwijali swoją aktywność, integrowali się poprzez wspólna naukę jazdy na łyżwach.

Czytaj więcej

Naszym Babciom i Dziadkom wiele serdeczności…

Babcia i Dziadek to bardzo ważne postacie w każdej rodzinie. Ich bezinteresowna i bezgraniczna miłość do wnucząt tworzy niepowtarzalny smak dzieciństwa. Okazją do podziękowań za ich wielkie serce, dobroć i ciepło, jak co roku, jest  Dzień Babci i Dziadka, który uroczyście obchodziliśmy w naszej szkole w dniu 21stycznia 2014r. 

Czytaj więcej
Spotkanie pokoleń – Dzień Seniora

Znów jesieni przyszła pora, z nią jak zwykle Dzień Seniora….

images5YVK3SWRW kim się jeszcze plącze dusza, ten na Dzień Seniora rusza ? tak rozpoczęli 14 listopada 2013r. swoje spotkanie  z seniorami uczniowie klas młodszych. W uroczystości uczestniczyli członkowie Gminnego Klubu Seniora. Impreza przygotowana przez uczniów pod kierunkiem nauczycieli była ukłonem w kierunku osób starszych, których aktywność , wiedza i doświadczenie może zaimponować nie jednemu młodemu człowiekowi . W tym dniu specjalnie dla naszych seniorów  zatańczył  szkolny zespól ludowy ?Przepióreczka?, a uczniowie pięknie wyrecytowali wiersze naszego poety Juliana Tuwima i zaśpiewali piosenki o ojczyźnie. Występ został przyjęty z ogromnym wzruszeniem.  Seniorzy byli zachwyceni. Nagrodzili małych artystów gromkimi brawami i poczęstowali cukierkami. Po występie przyszedł czas na miłą rozmowę przy herbatce i ciasteczkach. Radość ze wspólnego przebywania widoczna była wśród wszystkich zebranych.

Czytaj więcej
Słodki Mikołaj po raz ósmy…

images0GBPKFWKŚwięta Bożego Narodzenia to bardzo przyjemny i beztroski czas spędzany go w gronie  najbliższych, których  obdarowujemy z tej okazji prezentami.  Jednak nie wszyscy mają tyle szczęścia? Są wokół nas osoby, których nie stać na nawet najdrobniejsze upominki dla najbliższych. Dlatego też co roku bierzemy udział w wielu akcjach charytatywnych, których celem jest obdarowanie innych tym, co mamy najcenniejszego dobrym sercem. Taki cel miała też przeprowadzona po raz ósmy w naszej szkole akcja Słodki Mikołaj zainicjowana i prowadzona przez Samorząd Uczniowski.

W dniach 02 ? 06 grudnia uczniowie zbierali słodycze, aby obdarować nimi rówieśników, którzy nie mogą liczyć na upominki świąteczne.  W akcji z ogromnym zaangażowaniem wzięli udział uczniowie klas  O ? VI.

Na wielkie serca naszych uczniów zawsze możemy liczyć, dlatego kolejna edycja Słodkiego Mikołaja zakończyła się sukcesem. Uczniowie z radością podzielili się słodkościami. Akcja samorządu uczniowskiego po raz kolejny uświadomiła, iż obdarowywanie innych, choćby drobnostką, daje wiele radości i zadowolenia. Samorządy klasowe miały także możliwość wykazania się sprawnością organizacyjną.  Każda klasa przed rozpoczęciem akcji powołała zespół, który zajmował się organizacją, zbiórką i przekazaniem słodyczy. Zespoły były nadzorowane przez wychowawców klas. Dnia 06 grudniach w godzinach 10.00 ? 12.00 zebrane słodycze zostały przekazane samorządowi uczniowskiemu, który w zależności od zaangażowania i ilości zebranych słodyczy przyznał punkty w konkursie Jaka jesteś klaso.  Jak się okazało najwięcej słodyczy zebrały klasy: 0a, 1a, 1b!

Potem organizatorom zostało tylko jedno: członkowie samorządu szkolnego spakowali słodkie upominki, a opiekun akcji Małgorzata Grzesiak przekazała je do  Oratorium Sióstr Michalitek w Radomiu, które obdarują nimi swoich małych podopiecznych.

Czytaj więcej
Jak się ustrzec przed cyberprzemocą?

cyberprzemocO tym czym jest cybrprzemoc, jak na nią należy reagować i jak jej unikać ? O tym dowiedzieli się uczniowie klas szóstych 18 grudnia 2013  na warsztatach przeprowadzonych w ramach akcji działań profilaktycznych Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.

Spotkanie wniosło wiele ciekawych treści profilaktycznych oraz podniosło świadomość uczniów w zakresie zagrożeń, jakich mogą doświadczyć ze strony Internetu, komunikatorów oraz niewłaściwie do wieku dobranych gier komputerowych.

W tym zakresie szczególnie ważny  staje się problem przemocy z wykorzystaniem mediów elektronicznych. Przemoc rówieśnicza w sieci stała się bowiem  w ostatnim czasie poważną kwestią społeczną. W zależności od przyjętej definicji zjawisko to dotyka od kilkunastu do kilkudziesięciu procent dzieci w Polsce, a rozwój możliwości, jakie dają media elektroniczne oraz ich coraz większa dostępność powodują, że skala problemu rośnie. Cybrprzemoc to coraz bardziej rzeczywistość, w której żyjemy, niż zjawisko, które przytrafia się od czasu do czasu. Specyficzną cechą cyberprzemocy jest fakt, że pozornie błahe sytuacje potrafią bardzo obciążać psychicznie jej ofiarę, która pozostawiona bez pomocy nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Dlatego ważne jest podejmowanie działań profilaktycznych takich jak warsztaty, które miały miejsce w naszej szkole. Celem zajęć było zaprezentowanie uczniom zjawiska cyberprzemocy oraz uwrażliwienie ich na specyfikę problemu, związaną przede wszystkim z możliwymi poważnymi konsekwencjami tego typu działań. Uczestnicy spotkania prowadzonego przez funkcjonariuszki Komendy Miejskiej w Radomiu uzyskali wiedzę teoretyczną na temat form przemocy w sieci, sposobów jej przeciwdziałania oraz radzenia sobie w sytuacjach bycia jej ofiarą. 

Zainteresowanych tą tematyką odsyłamy również do http://dzieckowsieci.fdn.pl/materialy-do-pobrania-przeglad, www.cyberprzemoc.pl.

Czytaj więcej
Udany kiermasz świateczny…

Świąteczny kiermasz  bożonarodzeniowy wpisał się już na stałe w nasz kalendarz imprez. To przedsmak świąt Bożego Narodzenia w naszej szkole W tym roku na tradycyjnym przedświątecznym kiermaszu spotkaliśmy się w piątek 13 grudnia 2013 roku.  Mogliśmy podziwiać i zakupić oryginalne upominki świąteczne i niezwykłe ręcznie wykonane ozdoby przygotowane przez Szkolne Koło Caritas.

Były barwne stroiki, pięknie ozdobione torby na prezenty, małe i duże choinki wykonane z różnych materiałów, aniołki, kartki świąteczne, słodkie pierniczki  i wiele, wiele innych ozdób i upominków. Piękne przedmioty cieszyły oko oglądających i kupujących. Kiermaszowi towarzyszyła miła i świąteczna atmosfera. Uzyskane fundusze w całości zostaną przekazane na rzecz misji, a konkretnie na prowadzone przez siostry michalitki oratorium w Kamerunie.

Wszystkich, którzy pragną jeszcze nabyć bożonarodzeniowe ozdoby zapraszamy 18 grudnia od godziny 9.00.

 DSC_0706 DSC_0707 DSC_0708 DSC_0709 DSC_0710 DSC_0711 DSC_0712 DSC_0713 DSC_0714 DSC_0715 DSC_0716 DSC_0717 DSC_0718

Czytaj więcej
Trzeźwy umysł na tropie piękna…

Efekty kampanii Zachowaj Trzeźwy Umysł 2013

Od kilku lat uczestniczymy w Ogólnopolskiej Kampanii ?Zachowaj Trzeźwy Umysł?. Projekt ten  skierowany jest na działania podejmujące problemy profilaktyki uzależnień. Uczniowie wykonują zadania proponowane przez organizatorów, a w szkole prowadzona jest akcja promocyjna. Celem tegorocznej akcji było zmniejszenie występowania zachowań ryzykownych poprzez rozwijanie wśród uczniów umiejętności zachwycania się pięknem stąd hasło przewodnie: ?NA TROPIE PIĘKNA?. Podjęte działania przyniosły  w tegorocznej edycji projektu wspaniale efekty w postaci nagród dla 7 uczniów naszej szkoły.

Po zapoznaniu się z zdaniami kampanii pod okiem pedagoga szkolnego samorząd szkolny opracował szkolny projekt działań. Na wstępie rozdane zostały pakiety edukacyjne w postaci różnorodnych, kolorowych i atrakcyjnych broszur, ulotek adresowanych do dzieci, rodziców i nauczycieli, jakie otrzymaliśmy od organizatorów. Uczniowie wspólnie z wychowawcami i szkolnym  koordynatorem projektu  zdefiniowali pojęcie piękna,  podając jego przykłady np. w naturze, architekturze, malarstwie, rzeźbie. Okazało się , ze piękno nie jedno ma imię. Dla jednych to barwna przyroda, dla innych to ciepło domowego  ogniska , a jeszcze inni piękno widzą w muzyce, sztuce czy sporcie. Potem przyszedł czas na samodzielne i grupowe parce plastyczne i literackie.   Prace były niezwykle interesujące  i te malowane i te pisane . Wspólna praca nad zaplanowanymi zadaniami miała nie tylko walory dydaktyczne, ale i profilaktyczne. Uczniowie doskonalili umiejętność redagowania sprawnej wypowiedzi pisanej i wyrażania własnej opinii. W klasach zaprezentowane zostały ulotki ?Piękno otwiera na świat ? dostarcza przyjemnych uczuć i budzi w nas nadzieję?. W ramach akcji odbywały się konkursy indywidualne  i zespołowe. W dniu Dziecka zostały także przeprowadzone profilaktyczne zawody sportowe, które dostarczyły wiele radości. Klasy IV odbyły  atrakcyjne wycieczki po okolicy w poszukiwaniu pięknych miejsc do rekreacji i relaksu, a klasy V zaplanowały rajd rowerowy, podczas którego podziwiali przyrodę i słuchali ptasich treli. Klasy VI podziwiały piękno wokół siebie, uczestnicząc w lekcjach na łonie natury. Wszyscy zrozumieli, że piękna można doświadczyć w różnych miejscach wokół siebie. Podejmowane działania aktywizowały uczniów, pomagały słabszym, wspierały mniej zaradnych. Kampania uświadomiła, że życie wolne od nałogów  i dobrze zorganizowane może dostarczać wiele niezapomnianych wrażeń  i radości. To przekonanie sprawiło, że w uczniach rodziła się inwencja, pomysłowość i chęć do działania.

Uczniowie przygotowali także prace, które wysłaliśmy do biura kampanii.  Jak się okazało znalazły one uznanie u jury  i wśród laureatów znalazło się 7 uczniów naszej szkoły.

OTO NASI LAUREACI KAMPANII 2013:

– w konkursie Mały Odkrywca

Klaudia Matracka

Krzysztof Chełmiński

– w konkursie Na tropie piękna

Julia Nogaj

Aleksandra Marecka

Michał Dygas

Piotr Chełmiński

– w konkursie Eksplorator

Aleksandra Rogala

 

 

 

Czytaj więcej
KOWALA WE WRZEŚNIU 1939

KOWALA WE WRZEŚNIU 1939 ROKU – zapiski Marii z Kuźnickich Walewskiej  

Maria Sylwia Walewska (1895-1980) była ziemianką z Kowali Stępociny i działaczką organizacji kobiecych u ówczesnym powiecie radomskim. Od 1920 roku wraz z mężem, gospodarowała w majątku Kowala Stępocina. Pracowała społecznie – wydzierżawiła gminie dawną dworską karczmę z morgą ziemi dla powstającej w Kowali szkoły powszechnej; w Dozorze Szkolnym zajmowała się organizowaniem i kontrolą szkolnictwa podstawowego w powiecie radomskim; działała w radomskim Kole Ziemianek i Stowarzyszeniu Młodzieży Katolickiej; organizowała w Kowali Stowarzyszenie Niewiast Katolickich; była przewodniczącą Kół Gospodyń Wiejskich.

Okres II wojny światowej spędziła w Kowali, gdzie między innymi współorganizowała tajne nauczanie. Po II wojnie, w wyniku postanowień reformy rolnej, rodzina Walewskich została usunięta z majątku w Kowali, ktory został rozparcelowany. Maria Walewska pozostawiła zapiski prowadzone w okresie, kiedy zamieszkiwała Kowalę i w okresie wcześniejszym. Kilka obszerniejszych wspomnień po jej śmierci zostało opracowaych i opublikowanych w dwóch publikacjach:  „Rok 1918. Wspomnienia Maraia Walewska”, Biblioteka Narodowa, 1998 oprac i przygotowanie do druku dr Elżbieta Słodkowska – córka Marii Walewskiej  

” W cieniu ustawy o reformie rolnej. Wspomnienia z lat 1944-1945″ ,Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2007.

  Autorka wnikliwa obserwatorka barwnym i ciekawym językiem opisuje ówczesne życie rodzin ziemiańskich na tle życia innych grup społecznych. ” Walewska bowiem uważnie obserwuje i opisuje zmiany, jakie zachodzą także w jej dalszym otoczeniu: w warstwie chłopskiej, wśród inteligencji i mieszczaństwa. Co więcej, jej obserwacje odnoszą się nie tylko do środowiska najbliższego autorce: folwarku i wsi Kowala Stępocina oraz pobliskiego Radomia. We wspomnieniach znajduje się wiele cennych informacji na temat wydarzeń i przemian na całych ziemiach polskich, a nawet poza granicami kraju” – napisał prof. dr hab. Krzysztof Jasiewicz w przedmowie do książki „W cieniu ustawy o reformie rolnej”.

Poniżej  prezentujemy fragmenty wspomnień Marii Walewskiej opisujące  pierwsze dni Września 1939 roku w Kowali.

 

?Kalendarz pierwszych dni września 1939 roku przeżytych we wsi Kowala, pow. Radom, województwo kieleckie? Marii Sylwii z Kuźnickich Walewskiej, napisany w 1967 roku ?na podstawie krótkich notatek robionych w pierwszych tygodniach wojny?. Liczący 51 stronic maszynopis przechowywany jest w zbiorze rękopisów Biblioteki Narodowej w Warszawie.

 

2 września 1939

Ranek pochmurny, mglisty. Około dziewiątej idę do jadalni, aby posłuchać radia. Mieliśmy mały aparat ?kryształek?, na słuchawki. Słyszę jakieś dziwne ogłoszenia: ? Uwaga! Uwaga! lub Ra-Ka-Wa-nadchodzi-przeszedł! I znowu za chwilę podobne wezwania. Nic nie rozumiem. Na tak małym aparacie nic poza Warszawą nie można było usłyszeć. Jesteśmy zaniepokojeni. Ubieram się szybko. I mąż, i dzieci co pewien czas kładą na uszy słuchawki, ale słychać tylko te dziwne wezwania: ? Uwaga, Uwaga ? nadchodzi! […]

Gdy wyszłyśmy z kościoła, dobiegła nas wieść, że wojna już rozpoczęta. Parę kobiet płakało. Idziemy więc sporą gromadką do gminy, aby sprawdzić tę wiadomość. Przed budynkiem urzędu gminnego spotykamy nauczyciela ? Jana Tarnasiewicza. Wita się. Potwierdza wiadomość o wojnie. Urzęduje w gminie jako zastępca sekretarza Wieloszewskiego, który został wezwany na zastępstwo do gminy Wieniawa, skąd wszystkich pracowników powołano do wojska. Nasi pomocnicy gminni też powołani ? wyjechali. Pan Tarnasiewicz przyjmuje telefony z powiatu, uspokaja, radzi sołtysom, aby poszli na zebranie do domu parafialnego. Muszę więc i ja tam iść. Duża sala zapełnia się. Mówią o wojnie, o przygotowaniach, zabezpieczeniach (naturalnie myślało się wtedy o gazach). Ludzie są poważni, słuchają, często pytają. […] Telefonował starosta, że wojna już na pewno, ze były już naloty na Kraków, Katowice, Poznań. W każdej chwili spodziewany jest nalot na Sadków (radomskie lotnisko). Uprzedzić ludność. Uspokoić.

W radio nadają przemówienie prezydenta Mościckiego i znów te niezrozumiałe słowa: ? Uwaga, Uwaga ? Pe-Ra-Ko- nadchodzi, przeszedł. Pewnie jakieś poszukiwania Jasiów i Stasiów. Używam ogrodnika i polecam mu sprzątnąć porządnie piwnicę, tę dużą (trzyizbową pod altaną). […]
Tymczasem nadszedł proboszcz Koziński. Rzucił projekt nałożenia punktu żywnościowego na stacji w Rożkach, gdzie już obecnie stoi kilka pociągów z wojskiem. Zgłaszam na początek nasze dwa duże samowary. Druhny ze stowarzyszenia dziewcząt mają pójść jutro na stację, aby zorientować się w możliwościach realizacji tego projektu. […] Wszyscy są chętni do pracy i pomocy. […]
Tak mija ten dzień pełen wrażeń, pracy i niepewności. Radio nadaje ciągle te dziwne komunikaty o nalotach i co pewien czas powtarza odezwę prezydenta Mościckiego. W wieczornym dzienniku mówią o krwawych walkach na pograniczu. To wszystko jest przygnębiające. (Maria Walewska)

 

3 września 1939

Koło dziesiątej znowu usłyszeliśmy warkot samolotów, ale szlak ich drogi jakoś ominął Kowale. Mimo to, wszyscy, po powrocie z kościoła rozebrali między siebie gazowe maseczki, zwiedzili schron w piwnicy pod altanką i nie oddalali się zbytnio od domu. […] W czasie obiadu, jak i przez całe popołudnie, trwała ciągła dyskusja polityczna, a właściwie napastliwa krytyka wojny, stanowiska rządu polskiego i w ogóle wszystkiego, co polskie. Rozgoryczeni i wykolejeni wybuchem wojny ludzie dawali upust swemu zdenerwowaniu. Prym w dyskusji wodził siostrzeniec męża, Jurek G., dwudziestoparoletni młodzieniec, student Wydziału Ekonomicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego; z racji słabego zdrowia w wojsku nigdy nie służył i nic w życiu jeszcze nie osiągnął, bo uczył się dość słabo, ale czuł się powołany do krytykowania wszystkiego i wszystkich.

 

5 września 1939

Rano dobiegła nas wiadomość, że drogą koło kościoła przechodzi polskie wojsko. Szli szlakiem ?krakowskiego gościńca? prawdopodobnie licząc na to, że nie wytropią ich tak łatwo niemieckie myśliwce, często patrolujące nad kielecką szosą. Dzień był słoneczny, upalny. Nasi szli w pełnym uzbrojeniu i dźwigali na plecach pełny ekwipunek. Byli zmęczeni, bardzo spoceni. Kto mógł, kupował papierosy, piwo, lemoniadę i dawał przechodzącym żołnierzom. Sadownik wyniósł na drogę koszyk z jabłkami. Nasze dziewczynki wpadły biegiem na werandę, chwyciły opałki pomidorów i wróciły, by rozdać żołnierzom. […] Żołnierze nie byli w złej formie, żartowali nawet wesoło, obiecywali zwyciężyć Niemców, ale sam ich widok, takich zmęczonych, idących w pyle piaszczystej drogi na spotkanie z groźnym nieprzyjacielem, rzucającym bomby z samolotów, był już dostatecznie przygnębiający, nie budził nadziei.

 

6 września 1939

Samoloty nieprzyjacielskie ciągle przelatywały nad nami, to bliżej to dalej słychać było wybuchy bombowe, a dalej huk armat już i w dzień dał się zauważyć. W radiu podobno nawoływano by wszyscy mężczyźni wyjechali z Warszawy. O sąsiadach opowiadano, że szykują się do wyjazdu, proboszcz pytał, co myślimy robić? […]

Pod wieczór znowu wyszliśmy za park. Łuna dalekich pożarów rozlewała się po niebie, coraz szersza i czerwieńsza. Huk armat potęgował się z każdą chwilą. Robiło to tym większe wrażenie, że wokoło panowała wielka cisza. Nie latały już samoloty, nie skrzypiały koła wozów na pobliskiej drodze. Nie szczekały nawet wiejskie psy. W tę wielką ciszę tym silniej wdzierał się straszny pomruk co dzień bliższej wojny. Trudno było mieć nadzieję i łudzić się, że ta wielka fala pożarów i śmierci ominie Kowale. Nie było nawet o czym dyskutować. W milczeniu wróciliśmy do domu. […] Rozłożyliśmy jednak na stole mapę Polski, a ja, tak jakoś przypadkowo, chyba z dawnego przyzwyczajenia, włożyłam słuchawki na uszy i niespodziewanie usłyszałam słowa komunikatu wojennego. Trudno mi go dzisiaj powtórzyć, ale pamiętam, że było wymienionych parę miejscowości, które bardzo ucierpiały od niemieckich nalotów. […] Naraz uzmysłowiliśmy sobie, że to Lubelszczyzna, o której myśleliśmy jako o spokojnym azylu, jest już i bombardowana, i bezpośrednio zagrożona działaniami wojennymi. W tych warunkach wyjazd z Kowali do Krężnicy tracił wszelki sens. Mapa Polski mówiła nam wyraźnie, że szukanie dróg ucieczki przed wojną nie ma już realnych podstaw. […] Myśl o zakończeniu wojny już wtedy stawała się naszą obsesją, istną gwiazdą przewodnią, bez której trudno by było przeżyć lata okupacji.

 

7 września 1939

Samoloty niemieckie nadal krążyły po niebie, ale raczej szlakami bardziej odległymi od Kowali. Koło południa zauważyliśmy, że detonacje bombardowania słychać wyraźnie na wschodzie. Okazało się później, że lotnictwo niemieckie wyśledziło ?ciąg za Wisłę? i bombardowało nieszczęsnych cywilnych uciekinierów. Małe miasteczko Skaryszew zostało wtedy prawie całkowicie zbombardowane i spalone. Byli zabici i ranni. […] Wielu, zwłaszcza idących na piechotę, zawróciło z powrotem do domu. Nad nami było trochę spokojniej. […] Panowie zaczęli obserwować przez lornetki, dobrze widoczną z naszego wzgórza, szosę kielecką, do której w prostej linii odległość nie wynosiła dwóch kilometrów. Zauważyli wyraźną zmianę kierunku ruchu. Coraz rzadziej samoloty zdążały na południe, ku Kielcom, a za to wzmógł się ruch w kierunku północnym, na Radom. Wyraźny odwrót ? powiedział mój mąż. […]
[Dwaj zmobilizowani robotnicy z Dąbrowy Górniczej] żegnali nas grzecznie i zapewniali, że będą dotąd szli, aż karabiny do rąk dostaną i przeciwko Niemcom je skierują. To przypadkowe spotkanie potwierdziło moje głębokie przekonanie, że solidarność narodowa jest silniejsza od różnicy poglądów i interesów poszczególnych ludzi i grup społecznych. Przytłumiona przez te różnorodne, często egoistyczne interesy, dochodzi do głosu właśnie w momentach zagrożenia narodowego. W okresie wojny i okupacji niemieckiej niejednokrotnie i niespodziewanie spotkałam się z objawami tej solidarności, występującej nawet u ludzi, u których była dotąd raczej podświadomym instynktem.

 

8 września 1939

Panowie stale obserwujący szosę kielecką (z posterunku za altanką) stwierdzili zgodnie, że ustał zupełnie ruch w kierunku południowym, na Kielce, a za to w kierunku Radomia jadą nieprzerwanym szeregiem różne wozy i wózki, najwyraźniej tabory wojskowe w odwrocie. W pewnej chwili mąż mój zaklął nawet szpetnie (co mu się niesłychanie rzadko przytrafiało), gdyż dojrzał jadących na czele taboru kilkunastu ułanów z lancami i chorągiewkami. Jasne było, że gdy lotnicy niemieccy dojrzą tę wojskową eskortę, nie będą już mieli żadnych wątpliwości, jakie to wozy zapychają szosę. Rzeczywiście, koło południa, nadleciały niemieckie samoloty. Jedne jak jastrzębie wisiały długo nad szosą, inne szerokim kołem penetrowały całą okolicę, dość długo krążąc nad naszym parkiem. Panie chciały już uciekać do piwnicy, lecz młodzież wyszkolona przez ten pierwszy tydzień wojny zapewniała, że to tylko myśliwce szukające oddziałów wojskowych […]. Zjawiły się [wkrótce] liczne eskadry samolotów i zaczęło się bombardowanie długiego odcinka szosy kieleckiej (później czytałam gdzieś określenie, że była to bitwa o Radom). Przez lornetki można było widzieć, jak na szosie wytworzył się splątany kłąb wozów, koni i ludzi. Od padających bomb zaczęły palić się domy. Przypadkowo były to domy niemieckich kolonialistów, dość licznych w tej okolicy. Tym poszkodowanym władze niemieckie przydzieliły później mieszkania w pobliskich folwarkach: Jeżowa Wola i Ruda Wielka. […]

Nagle, któryś z panów krzyknął: Szosą w kierunku Radomia pędzą jakieś samochody. Nie, to czołgi, ale samochody też jadą i chyba to wszystko niemieckie.

Sparaliżowała nas ta wiadomość, ale po chwili znów ktoś z lornetką informował, że z samochodów strzelają, a w naszą stronę biegną ludzie, może to tyralierą żołnierską? Biegną, padają, znów się podnoszą, ale biegną raczej nie zorganizowani. To chyba żołnierze z taborów uciekają. Każdy z nas przykładał lornetkę do oczu, ale trudno było dobrze zorientować się w sytuacji. Tymczasem strzelanina na szosie powoli cichła, a w jakiś czas później w alei akacjowej zobaczyliśmy dwóch polskich żołnierzy. Byli właśnie z tych oddziałów ubezpieczających cofające się tabory. Gdy rozpoczęło się bombardowanie, rozproszyli się i ukryli, gdzie kto mógł, pod wozami, w rowach przydrożnych, w bruzdach na polu, a potem uciekali polami, bo strzelano do nich z przejeżdżających szosą czołgów i samochodów.

? Czy to na pewno były niemieckie czołgi i samochody?

? Na pewno.

 

Wybór fragmentów wspomnień Marii Walewskiej  za Stanisławem Zielińskim Biuletyn radomskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego „Radomir” – 3-4 (18-19) 1989, s. 13-30. Pismo ukazywało się jako kwartalnik.

Czytaj więcej
BITWA POD KOWALĄ

BITWA POD KOWALĄ  

Kowala 127a(1)Nie ominęły Kowalę burze dziejowe, które przetoczyły się przez naszą historię narodową. Najbardziej pamiętna datą  w jej historii  jest rok 1863 ? czasy powstania styczniowego. W okolicach wsi  miała miejsce zwycięska bitwa powstańczych oddziałów z Moskalami / Rosjanami/. W jej wyniku najbardziej ucierpiała osada, która została doszczętnie spalona.  Żadna chyba wieś w Królestwie w czasie powstania nie była tak strasznie zniszczona. 

 Latem 1863 r. w okolicach Wąwolnicy niedaleko Puław zorganizował się oddział pod wodzą  Kajetana Cieszkowskego pseudonim „Ćwiek”. Faktycznym dowódcą oddziału był major Murdelio. Był to kilkuset osobowy, bardzo dobrze wyposażony w broń, oddział powstańczy. Dołączył do niego oddział pod wodzą Eminowicza (1837-1864), który walczył wraz z Langiewiczem a potem był szefem sztabu w oddziale Czachowskiego. Po rozbiciu partii Czachowskiego w VI 1863 podpułkownik Eminowicz sam sformował nowy oddział i dołączył do grupy Cieszkowskiego w lubelskim. Razem, partia CieszKowala 131akowskiego i Eminowicza liczyła ponad 1200 ludzi. Walczyli z Rosjanami w okolicach Chełma i Krasnegostawu. W połowie sierpnia Cieszkowski i Eminowicz dostali ważne zadanie przeprawienia się przez Wisłę i udanie się w kierunku granicy z Galicją, aby osłonić posiłki przybywające z Galicji. Przemarsz wojsk powstańczych aż do granicy miał się odbyć bez prowokowania Rosjan.

Nocą Kowala 185az 14 na 15 VIII powstańcy przeprawili się przez Wisłę w rejonie Kaziemierza i zdążali w kierunku Iłży. Udało się zachować przemarsz w tajemnicy ale pod Iłżą dnia 20 VIII doszło do przypadkowej strzelaniny z wojskami carskimi. Rosjanie z garnizonu w Iłży ruszyli przeciw powstańcom. Powstańcy zmienili trasę i maszerowali w kierunku na Przytyk. 21 VIII Cieszkowski i Eminowicz zatrzymali się na skraju wsi Kowala. Powstańcy nie spodziewali się w okolicy wojsk rosyjskich. Jednak Rosjanie mając informacje o dużym oddziale powstańczym wysłali przeciw niemu oddKowala 272a(2)ziały z Radomia Rosjanie nie byli dostatecznie przygotowani do walki, nie mieli ze sobą armat i byli fatalnie dowodzeni. Wojska carskie podpaliły wieś i zabrały się do rabunku. Wtedy uderzyli powstańcy. Rosjanie oświetleni przez ogień palącej się wsi nie mogli zorganizować skutecznej obrony przed nacierającymi z ciemności powstańcami i ponieśli klęskę. Jednak straty powstańców były dosyć znaczne. Według Brykczyńskiego było to 200 ludzi. Po bitwie powstał we wsi pomnik wzniesiony przez Rosjan z napisem po rosyjsku „Pamiatnik radiowomu 12 roty 26 piechotnego Mogilewskiego połka Prokopiu Smirnowu ubitemu w dielie pri dierewni Kowala 8 awgusta 1863 godu” (różniaca dat wynika z różnic kalendarza polskiego i rosyjskiego). Pomnik został zapewne po 1915 r. zniszczony.

 

 

        

Czytaj więcej
Skip to content