Spragnieni gotowania…
9 grudnia 2016 uczniowie klasy 1 oraz 3a i 3b wybrali się do restauracji LaSpezia w Radomiu. Celem tej wyprawy była lekcja gotowania pod okiem profesjonalnego kucharza. Dzieci przygotowywały pizzę według własnego pomysłu, ale zgodnie z instrukcją kucharską. Zaangażowane i przejęte wywiązały się z tego zadania znakomicie. Uczniowie z ogromnym smakiem konsumowali przygotowane przez siebie posiłki. Sam szef kuchni był pod wrażeniem oryginalnych połączeń składników i zaznaczył, że wśród naszych podopiecznych ujawniło się wiele talentów kulinarnych. Myślę, że dzięki takiej lekcji wielu rodziców zyskało w kuchni nowych pomocników. Tym bardziej, że w przygotowaniach przedświątecznych każda para rąk w kuchni jest mile widziana. Po zajęciach większość dzieci zadeklarowała rozwijanie swoich kulinarnych umiejętności. Powodzenia!
Czytaj więcejO nas też pamiętał…
6 grudnia to data, która w każdym domowym kalendarzu widnieje jako szczególny dzień w roku. W ten mikołajkowy czas każdy powinien zostać obdarowany prezentem, uśmiechem lub dobrym słowem. Święty Mikołaj stara się dotrzeć do każdego, dlatego i w naszej szkole wszyscy na niego czekali. Na szczęście pogoda sprzyjała, więc przed południem pojawił się na szkolnych korytarzach długo oczekiwany gość. Uśmiechnięty dzielił się ze wszystkimi podarunkami, uśmiechami i dobrą energią. Jego obecność wprawiła nas w świąteczny nastrój, a ciepłe słowa, którymi obdarowywał uczyniły ten dzień zupełnie wyjątkowym. Najwięcej radości wywołał na twarzach najmłodszych, ale i ci starsi nie mogli pozostać obojętnymi wobec jego wyjątkowej osobowości. Cukierki i dobre słowa przypomniały nam wszystkim o konieczności dzielenia się z drugim człowiekiem tym, co mamy w sobie najlepszego?
Czytaj więcejSportowe sukcesy uczniów…
Ostatni tydzień był bogaty w imprezy sportowe, w których brały udział uczniowie naszej szkoły. Najpierw w czwartek 08.12. 2016r reprezentacja dziewcząt i chłopców w Mazowszanach brała udział w zawodach na szczeblu gminnym w piłce koszykowej. Nasze dziewczęta zajęły w nich 3 miejsce , co jest sporym sukcesem. Natomiast chłopcy stanęli na wysokości zadania i zajęli 1 miejsce, co pozwala im brać udział w zawodach międzygminnych, które odbędą się w styczniu w naszej szkole. Dzień później 09.12 w naszej szkole odbył się V Mikołajkowy Turniej w piłce nożnej , w którym wzięły udział wszystkie szkoły z naszej gminy. Organizatorem tej imprezy byli Urząd Gminy w Kowali o wspólne z nasza szkołą. Nasza drużyna zajęła w tych zawodach II miejsce. Reprezentanci naszej szkoły przygotowywali się pod opieką Artura Kupca i Artura Bieleckiego.
W oczekiwaniu na święta – wycieczka klas drugich
Dużymi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a wraz z nimi lekcje poświęcone tradycjom i zwyczajom świątecznym. Na jedną z takich lekcji 07.12.2016r. wybrali się do Radomia uczniowie klasy 2b i 2a wraz z wychowawczyniami. Celem ich wycieczki był zakład produkujący popularne w tym okresie bombki choinkowe. Dzieci w czasie tych niecodziennych zajęć poznały cały proces ich wytwarzania i malowania . Zafascynowane były różnymi kształtami i formami, które powstawały na ich oczach. Każdy uczestnik wycieczki otrzymał w prezencie gwiazdkowym malowane ręcznie i podpisane własnym imieniem świecidełko. Wycieczka sprawiła dzieciom wiele radości. Była ciekawa i wprowadziła wszystkich w miły czas oczekiwania Świąt Bożego Narodzenia.
Organizatorzy wycieczki: Wiesława Rzepecka i Anna Szymczyk
Czytaj więcejAndrzejkowy nadszedł czas…
Tegoroczne andrzejki obchodziliśmy w naszej szkole 25 listopada. Już od rana szkolne mury rozbrzmiewały tanecznymi rytmami. Młodsi uczniowie przebrani w stroje bohaterów z ulubionych bajek pląsali w towarzystwie wychowawców. Wykazali się dużym poczuciem rytmu i ogromną chęcią do zabawy. Nikt nie stał pod ścianą, a niektóre układy taneczne przybrały charakter mocno profesjonalny. Przy dźwiękach ulubionych piosenek z repertuaru dziecięcego każdy z uczestników miał okazję uczcić ten wyjątkowy czas, a przede wszystkim spędzić radosne chwile z innymi dziećmi, co z pewnością pogłębiło integrację wśród najmłodszych. Równie dobrze w godzinach popołudniowych bawili się uczniowie klas starszych. Na tej andrzejkowej dyskotece obchodzonej w klimacie ludowym nie zabrakło tradycyjnych akcentów. Podążając śladami naszych przodków uczniowska brać brała udział w różnorodnych zabawach i konkursach przygotowanych przez Samorząd Uczniowski. Wszystkich te aktywności wprawiły uczestników w doskonały nastrój i uczyniły to spotkanie jeszcze bardziej wyjątkowym. Dziś pozostały już tylko miłe wspomnienia i skupienie w jakim oczekujemy nadejścia Świąt Bożego Narodzenia?
Czytaj więcejSzkolna lekcja gotowania
Ostatnie dni listopada stały się w naszej szkole okazją do zaprezentowania uczniowskich umiejętności kulinarnych. Najmłodsi przygotowywali posiłki według wybranych przez siebie przepisów. Były kanapki i sałatki. Wszystko po to, by zachęcić dzieci do spożywania warzyw i owoców. Samodzielne przygotowywanie posiłków sprawiło uczniom wiele radości, a treści przekazywane przez nauczycieli o wartościach odżywczych warzyw , owoców i innych produktów z pewnością na długo zostaną w pamięci. W trakcie tych kulinarnych działań każdy miał okazję sprawdzić się w roli kucharza. Niektórzy po raz pierwszy przygotowywali sami posiłek i było to dla nich wielkim przeżyciem. Wszyscy z dumą prezentowali efekty swojej pracy i bardzo chętnie częstowali kolegów, koleżanki i nauczycieli. Najprzyjemniejszą częścią tych zajęć było oczywiście kosztowanie tych zdrowych i bardzo kolorowych posiłków. Zdobyta wiedza o zdrowym odżywianiu, umiejętności nakrywania do stołu i przygotowywania smakowitych posiłków na pewno zaowocuje w przyszłości. Najważniejszym rezultatem tych działań jest także przekonanie, że zdrowe równa się również smaczne?
Czytaj więcejNIEZWYKŁY POMNIK W CENTRUM KOWALI
Każdy kto przybędzie do Kowali musi zwrócić uwagę na niewielki pomnik, który znajduje się na skwerze w centrum miejscowości. Jego cokół zbudowany jest z polnych kamieni, a elementem głównym jest niewielkie śmigło samolotu. Jest to wyjątkowy ? bo chyba jedyny w naszym regionie ? oryginalny pomnik poświęcony wspaniałej parze asów przestworzy przedwojennej Polski: Franciszkowi Żwirce i Stanisławowi Wigurze Na dole kamiennego obelisku można przeczytać : Franciszkowi Żwirce i Stanisławowi Wigurze ? społeczność Kowali.?
(?) Była to niedziela, zrana jasna, później nieco pochmurna. Początkowo słaby wiatr wzmagał się coraz bardziej, szczególnie we wyższych warstwach powietrza, gdzie poprostu zamieniał się w chwilowy huragan. Właśnie po godzinie 8-mej rano dał się zauważyć nad naszą okolicą samolot, zdążający w kierunku zachodnim. Był to właśnie ś.p. por.Żwirko w towarzystwie inż.Wigury na samolocie R.W.D.6. Śpieszył on do Pragi, gdzie go z wielkim zapałem oczekiwano. Wskutek, nie dającego się niczem uspokoić, gwałtownego wiatru, zmuszony był zawrócić, decydując się prawdopodobnie na powrót do Polski, gdyż dalszy lot był niemożliwy. Uczynił tak nad Błędowicami Dol. i leciał zpowrotem w stronę Cieszyna. Los chciał, że samolot ten, zbudowany do zawodów a więc lekki, doznał wskutek panującej wichury silnego uszkodzenia (złamało się skrzydło) i runął w lasku p.Michla na Kościelcu w Cierlicku Dolnem na ziemię, łamiąc silne świerki a równocześnie kopiąc grób bohaterom przestworza. / z Księgi Pamiątkowej Górnrgo Cierlicka rok 1932/
Wyczyny lotnicze por Żwirko i inż. Wigury rozsławiły polskie skrzydła, kiedy w roku 1932 w Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych ? Challenge w Berlinie polski samolot RWD -6 / pierwsze litery nazwisk polskich konstruktorów Rogalski, Wigura i Drzewiecki / pilotowany przez zespół Żwirko ? Wigura zdobył pierwsze miejsce w dwutygodniowych zawodach dookoła Europy. Zwycięstwo to było tym większe, że polscy lotnicy odebrali pierwszeństwo dotychczas niepokonanym lotnikom niemieckim. Ekipa polska zdobyła puchar zawodów międzynarodowych, a samolot RWD-6 okazał się najlepszą maszyną turystyczną w Europie. Polacy zajęli też pierwsze miejsce w klasyfikacji zespołowej. Zaszczyt zorganizowania czwartych zawodów Challenge Internationale Avions de Tourisme przypadł Aeroklubowi Rzeczypospolitej. A cała Warszawa owacyjne witała asów polskiego lotnictwa, o czym możemy przeczytać w ówczesnej prasie.
Niestety, dwa tygodnie później (11 września) Polacy zginęli w swym RWD-6 w czasie lotu na pokazowe zawody w Pradze czeskiej. Stało się to w czasie potężnej burzy, której nie wytrzymała konstrukcja polskiego samolotu. Los chciał, że samolot ten, zbudowany do zawodów, a więc lekki, doznał wskutek panującej wichury silnego uszkodzenia (złamało się skrzydło) i runął w lasku pana Michla na Kościelcu w Cierlicku Dolnem.
12 września 1932 r. po odbyciu ceremonii kościelnych odwieziono zwłoki lotników do Czeskiego Cieszyna, skąd w asyście obywateli polskich i czeskich, władz politycznych i wojskowych, honorowego plutonu wojska czeskiego i orkiestry wojskowej, przewiezione zostały do Polski. Wydarzenie to upamiętnia pomnik ku czci zmarłych lotników w Cierlicku./ Czechy/.Obaj lotnicy pochowani zostali w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. W listopadzie 1932r, na placu Unii Lubelskiej w Warszawie, nieopodal lotniska mokotowskiego, odsłonięto Pomnik Lotnika, poświęcony pamięci Żwirki i Wigury? I tu zaczyna się historia pomnika w Kowali, który jak odnotowuje kronika szkoły w Kowali został odsłonięty 11 listopada 1932r. Pod datą 15 XI czytamy: ? W dniu 11 listopada w 14 rocznicę odzyskania niepodległości odbyło się uroczyste poświecenie pomnika śp. Por. Żwirko i inż. Wigury ? lotników- bohaterów.? Pomnik, jak donosi kronikarz, wystawiony na placu naprzeciwko szkoły , przed Urzędem Gminnym, powstał z inicjatywy mieszkańców. Kamienie na jego podstawę znosili uczniowie z całej gminy. Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 10.00 mszą w Kościele parafialnym. W uroczystym pochodzie ze sztandarami i wieńcami uczestnicy udali się pod pomnik. Jego odsłonięcia dokonał przedstawiciel Starostwa. Po przemówieniach proboszcz Józef Koziński poświecił pomnik, pod którym złożono kwiaty. W kronice szkoły czytamy:? Wieniec od szkoły w Kowali ? olbrzymi z zieleni i żywych chryzantem i róż z narodowymi wstęgami złożyli: uczeń oddziału V Jan Bochna, uczennica oddziału IV Zofia Szydłowska, i II oddziału Kazimiera Stanikówna ( dziewczynki w kostiumach krakowskich). Przy pomniku okolicznościowy wiersz wygłosił uczeń V oddziału Stanisław Klinowski. Na zakończenie pochód przedefilował przed pomnikiem.? Tyle kronika szkoły?
Pomnik Żwirki i Wigury przetrwał nienaruszony okres II wojny światowej. Nie podzielił losu innych pomników tych wspaniałych lotników, które ? tak jak ten w Warszawie ? zostały zniszczone. Być może jest to najstarszy pomnik tych bohaterów w Regonie Radomskim, a może i na całym Mazowszu. Tym cenniejszy, że jest wyrazem ogromnego patriotyzmu i spontanicznego hołdu mieszkańców dla pierwszych bohaterów polskich skrzydeł.
Ciekawostka
Istnieje odznaka turystyczna Żwirki i Wigury, ale w wykazie miejsc związanych z postaciami lotników próżno szukać Kowali k / Radomia.
Czytaj więcejHistoria pomnika w Rożkach
Zbrojne starcie w Rożkach i publiczne egzekucje w Radomiu w 1942 roku…
Dziewiętnastego września 1942 r., w Rożkach, na pierwszym przystanku kolejowym od Radomia w kierunku Skarżyska, doszło do wymiany strzałów pomiędzy jadącą pociągiem grupą konspiratorów Armii Krajowej, a usiłującymi ich wylegitymować i zatrzymać funkcjonariuszami policji niemieckiej.
Tragiczny, a zarazem spektakularny finał tej sprawy, dosłownie wstrząsnął okupowanym Radomiem jak nigdy wcześniej i nigdy później. Ponieważ incydent w Rożkach oraz jego przyczyny i skutki wywołują do dzisiaj w Radomiu sporne echo, wymagają więc nieco szerszego omówienia.
Wywiad Radomsko-Kieleckiego Okręgu Armii Krajowej był dobrze zorganizowany i efektywnie pracował, posiadał jednak i słabe strony. Takim właśnie słabym ogniwem okazał się Maksymilian Szymański, który, będąc pracownikiem wywiadu AK, był jednocześnie agentem gestapo. Mieszkał w Końskich, ale utrzymywał stałe kontakty z siecią wywiadu AK w Radomiu. Znał tutaj wielu ludzi, także i z kontrwywiadu, zajmujących się likwidacją osobników groźnych dla podziemia. Posiadał pseudonim ?Relampago?. Kiedy w AK rozszyfrowano właściwą rolę Maksymiliana Szymańskiego zapadła decyzja o wykonaniu na nim wyroku śmierci. W tym celu w dniu 19 września 1942 r. wyjechała z Radomia 6 osobowa grupa likwidacyjna w składzie: kpt. Ewaryst Żetecki ?Andrzej? jako dowódca grupy, por. M. Wrona ?Szymon?, Józef Grabosz ?Bill?, Zbigniew Gołębiowski ?Budrys?, M. Stelmaszczyk ?Aron? i Kazimierz Kapel ?Wróbel?. Ten ostatni był przewodnikiem grupy, bo chociaż mieszkał w Radomiu, pochodził z Końskich, więc znał miasteczko doskonale. Wszyscy byli uzbrojeni w pistolety ?Visy? radomskiej produkcji, wykradzione z Fabryki Broni.
Rano 19 września na dworcu kolejowym kupiono bilety do Końskich. Bilety wypisał i wydał wtajemniczony w sprawę kasjer Bolesław Dłużewski. Wszyscy spokojnie wsiedli do pociągu, zajmując miejsca w jednym wagonie. Zanim jednak wagony ruszyły z peronu, nagle do pociągu wtargnęła grupa żandarmów kierowana przez gestapowca SS-Unterscharfuhrera Bruna Siebeneichlera. Niemcy weszli do interesującego ich wagonu ubezpieczeni przez strażników kolejowych (Bahnschutzów) wciągniętych widocznie do akcji i przystąpili do sprawdzania dokumentów. Pomimo że było w wagonie wielu pasażerów, kontrolę rozpoczęto od Józefa Grabosza ?Billa?. Kiedy ten podał kennkartę, padł rozkaz: ?Ręce do góry?. Wtedy ?Bill? wyciągnął błyskawicznie pistolet, zabijając żandarma. W tym czasie pociąg już hamował na stacji w Rożkach, a pasażerowie natychmiast rzucili się do ucieczki. Strzelanina, jaka się wtedy wywiązała, nie była jednak bezładna. Nikt z przygodnych osób nie zginął ani też nie był ranny. Świadczyło to, że Niemcy znali wszystkich sześciu z dywersyjnej grupy. Na peronie został zabity przez Bahnschultza ?Andrzej?, a ?Szymon?, ?Bill? i ?Aron? zostali niezbyt groźnie zranieni i udało się im wymknąć z otoczonego przez policję dworca.
Niemcy stracili jednego żandarma, a dwóch zostało rannych, lecz w ich ręce wpadł rozpoznany przez policję, Kazimierz Kapel ?Wróbel?. Aresztowano na miejscu również 10 innych osób, ale wkrótce przestano się nimi interesować (kilka zwolniono, kilka wysłano do obozu koncentracyjnego, jak m.in. Mariana Rycerskiego), gdy okazało się, że byli to przypadkowi pasażerowie. Na domiar złego w rękach niemieckich pozostała autentyczna kennkarta Józefa Grabosza z adresem zamieszkania przy ul. Wałowej. Kennkartę znaleziono także przy zabitym Ewaryście Żeteckim ?Andrzeju?. Wprawdzie była wystawiona na fikcyjne nazwisko Walczaka, ale niestety, z adnotacją o miejscu zatrudnienia w prywatnej firmie budowlanej prowadzonej przez inż. Jana Nadolskiego przy ul. Kozienickiej. Ponadto Niemcy znaleźli w wagonie dwa porzucone ?Visy? wyprodukowane w 1942 r. w radomskiej Fabryce Broni. Ślady pozostawione przez dywersyjną grupę na stacji w Rożkach, wystarczyły hitlerowskiej policji bezpieczeństwa, aby ?po nitce do kłębka? dotrzeć do określonych kręgów konspiracyjnych i doprowadzić do śmierci wielu mieszkańców miasta, o czym się często w Radomiu do dzisiaj wspomina.
Przebieg wydarzeń wskazuje, że Niemcy byli poinformowani o wyprawie do Końskich, a zdobyte w Rożkach dokumenty i aresztowanie ?Wróbla? ułatwiły im szybkie rozpracowanie i rozbicie niektórych ogniw radomskiego Podziemia. Natomiast zupełnie nowym tropem dla niemieckiej policji była znaleziona broń. Być może, że do tego czasu Niemcy podejrzewali polskich pracowników o przemyt pistoletów lub ich części. Teraz mieli dowody, że w Fabryce Broni istnieje zorganizowany przerzut broni poza mury wytwórni. Dwa ?Visy? porzucone przez konspiratorów w wagonie miały identyczne numery jak pistolety służbowe znajdujące się w niemieckim posiadaniu: jeden w komendzie Schupo, drugi w komendzie policji ?granatowej? w Radomiu. Stwierdzenie tego faktu uświadomiło funkcjonariuszom gestapo, iż mimo ścisłego nadzoru, w fabryce równolegle uruchomiono, nielegalną, dublowaną produkcję pistoletów dla potrzeb polskiego ruchu opora. I tak rzeczywiście było.
O tym, jak wielką wagę przywiązywały hitlerowskie władze – nie tylko policyjne, ale i wojskowe – do wydarzeń w Rożkach oraz jak wysoko oceniły ich efekty świadczy drobny, lecz charakterystyczny gest. Otóż kierujący akcją w Rożkach SS-Unterscharrfiihrer Bruno Siebeneichler został odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy nadanym przez Naczelne Dowództwo Wermachtu. Wartość tego krzyża była tym większa, że był to jedyny przypadek wyróżnienia tak wysokim odznaczeniem wojskowym funkcjonariusza policji bezpieczeństwa w Radomiu. Natychmiast po incydencie w Rożkach, komenda policji bezpieczeństwa w Radomiu przystąpiła do rozpracowania pozostawionych śladów. Cała sprawa, oznaczona numerem porządkowym 11829/42, znalazła się w rękach osławionego SS-Hauptstrumfuhrera Paula Fuchsa. Pod jego kierownictwem wstępne śledztwo prowadzili SS-Unterstrumfiihrer Floth wraz z dwoma podoficerami gestapo Konigiem i Pambalkiem. Szybko się zorientowano, że spośród 11 osób aresztowanych na stacji w Rożkach tylko Kazimierz Kapel ?Wróbel? jest cenną zdobyczą. Poddano go więc wyrafinowanym torturom. Ponadto sprawdzono adresy uzyskane z kennkart Józefa Grabosza i Ewarysta Żeteckiego i 24 września przystąpiono do aresztowań. Ponieważ aresztowania były bardzo celne i dotkliwie uderzyły w określone komórki Podziemia, należy sądzić, iż gestapo posiadało jeszcze inne źródła informacji. W ciągu jednego dnia ujęto w Radomiu ponad 50 osób, osadzając wszystkich na oddziale specjalnym miejscowego więzienia. Aresztowania objęły ludzi z kręgu grupy dywersyjnej i ludzi związanych z przemytem pistoletów z Fabryki Broni. Zabierano także członków ich rodzin.(…) Po incydencie w Rożkach, ?Szymon?, ?Aron? i ?Bill? natychmiast udali się do Ciepielowa, gdzie kierownik miejscowej organizacji, adwokat Dmitrowski, ?zamelinował? ich w rejonie Ciepielowa i Lipska. Natomiast Z. Gołębiowski ?Budrys? dotarł w kilka godzin później do Radomia i złożył obszerne sprawozdanie z wydarzenia zastępcy szefa miejskiego wywiadu K Józefowi Telidze ?Równemu?, który mieszkał u rodziny Wińczewskich przy ul. Słowackiego nr 14. ?Budrys? powiadomił, że kennkarty Grabosza i Żeteckiego znalazły się w rękach Niemców oraz że w ich ręce dostał się Kazimierz Kapel, który dużo wie i może nie wytrzymać tortur w czasie śledztwa. Było więc pięć dni, zanim gestapo przystąpiło do aresztowań, aby zlikwidować punkty kontaktowe i ostrzec ludzi choćby nawet pośrednio zamieszanych w sprawę. Tymczasem ostrzeżono jedynie Zofię Graboszową, żonę Józefa ?Billa” i to na kilka godzin przed pojawieniem się gestapo w jej mieszkaniu przy ul. Wałowej. Zofia zresztą zbagatelizowała ostrzeżenie, za co niestety zapłaciła życiem.
Wśród aresztowanych 24 września znaleźli się m.in. kasjer kolejowy Bolesław Dłużewski, który feralnego dnia sprzedał bilety grupie ?Andrzeja”, inż. Jan Nadolski, u którego w firmie budowlanej był zarejestrowany Walczak, pod którym to nazwiskiem ukrywał się zabity E. Żetycki. Aresztowano całą rodzinę Graboszów: żonę ?Billa? Zofię, brata Stanisława z żoną Julią i synem Mieczysławem oraz siostrę Bronisławę Mrozową. Zabrano również całą rodzinę Wińczewskich: wdowę Stanisławę i jej trzech synów Henryka, Jana i 14-letniego Józefa oraz synową Adę, żonę Jana którzy mieszkając w Warszawie, przypadkowo tylko znaleźli się w domu matki przy ul. Słowackiego. Ada była w daleko zaawansowanej ciąży. Aresztowano pracującą na poczcie studentkę Aurelię Szostakównę i pracownicę PCK Halinę Bretsznajder, komendantkę obszaru radomskiego Związku Harcerek. Obie tkwiły jednocześnie w wywiadzie AK. O dobrym rozpoznaniu i rozpracowaniu przez gestapo zorganizowanej grupy przemycającej broń świadczyły również aresztowania przeprowadzone także 24 września na terenie Fabryki Broni. 75% aresztowanych pracowników fabryki, to byli ludzie czynnie zaangażowani w wykradanie pistoletów ?Vis?. Wśród nich znaleźli się m.in. majster z działu montażu broni Józef Saramonowicz i jego syn Zbigniew. Właściwie spośród poszukiwanych przez policję robotników udało się uniknąć aresztowania tylko Wiktorowi Baranowi, Władysławowi Molendzie i Józefowi Roleckiemu.Osadzonych w więzieniu nie pozostawiono w spokoju. Przez ponad dwa tygodnie Paul Fuchs i jego ekipa prowadzili intensywne przesłuchania. Codziennie zabierano na przesłuchania do gmachu gestapo przy ul. Kościuszki 6 po kilkanaście osób. Wracały zawsze stamtąd bardzo pobite, jak stwierdzają współwięźniowie. Mimo stosowanych tortur gestapo widocznie nic nie uzyskało w śledztwie, gdyż krąg podejrzanych w tej sprawie nie rozszerzał się i nowych aresztowań już nie było.
Po zakończeniu śledztwa, zgodnie z okupacyjnym procederem odbyło się posiedzenie policyjnego sądu doraźnego, któremu jak zwykle przewodniczył komendant policji bezpieczeństwa w Radomiu SS-Obersturmbannfuhrer Liphardt, a jednym z członków był Paul Fuchs. Sąd doraźny, który był parodią wymiaru sprawiedliwości, nikogo nie przesłuchał, a jego czynności sprowadzały się do biurokratycznego złożenia podpisów na wcześniej przygotowanych formularzach z wyrokami śmierci. Wszystko więc przebiegało utartym trybem i wszyscy podejrzani w sprawie nr 11829/42 zostali skazani na karę śmierci. Samą egzekucję jednak władze policyjne postanowiły przeprowadzić w sposób dotychczas niepraktykowany – przez publiczne powieszenie na ulicach miasta. Decyzja o takim a nie innym wykonaniu wyroku nie zapadła w Radomiu, lecz w Krakowie, a może nawet w Berlinie. Władzom III Rzeszy chodziło o wzmożenie psychozy strachu na wszystkich ziemiach polskich, bowiem w październiku 1942 r., w wielu miastach Generalnej Guberni zawisły ofiary na szubienicach, m.in. w Warszawie. Chyba najwięcej tego rodzaju egzekucji przeprowadzono w październiku 1942 r. w dystrykcie radomskim; w Kielcach powieszono 10 osób, w Ostrowcu Św. – 29, w Skarżysku – 29, w Szydłowcu – 29, w Starachowicach – 17, w Górze Puławskiej – 20 i w Garbatce kilkanaście osób. W samym Radomiu, gdzie stracono 50 osób, zwielokrotniono grozę egzekucji rozkładając jej wykonanie na cztery kolejne dni.
Dwunastego października rano, na polecenie SS-Untersturmfuhrera Flahta, wyciągnięto z cel radomskiego więzienia 16 osób. Piotra Rołkowskiego zabrano na ul. Kościuszki i tam prawdopodobnie został zastrzelony. Natomiast wszystkich pozostałych załadowano na samochód ciężarowy i zawieziono na stację kolejową w Rożkach. Wszystkich powieszono na wcześniej przygotowanej w tym celu szubienicy. Zginęli wtedy:
1. Zofia Grabosz, 32 lata, żona Józefa
2. Stanisław Grabosz, 52 lata, brat Józefa, malarz pokojowy
3. Julia Grabosz, 36 lat, żona Stanisława
4. Mieczysław Grabosz, 16 lat, syn Stanisława i Julii, uczeń
5. Bronisława Mróz, 42 lata, siostra Józefa Grabosza
6. Antonina Gutkowska, 50 lat, nauczycielka
7. Władysław Janiak, 40 lat, policjant
8. Kazimierz Kapel ?Wróbel”, 47 lat, kancelista
9. Feliks Mas, 29 lat, pracownik Fabryki Broni
10. Halina Rołkowska
11. Adolf Rutka, 36 lat
12. Joanna Schleimacher, 29 lat, siostra Mieczysława Dąbrówki
13. Aurelia Szostakowna, 23 lata, studentka, pracownica poczty
14. Henryk Wińczewski, 32 lata, syn Stanisława, urzędnik
15. Jan Wińczewski, 26 lat, brat Henryka, kupiec z Warszawy […]
Epilog
Dla hitlerowskiej policji bezpieczeństwa okrutna represja w postaci publicznych egzekucji nie zamykała sprawy zbrojnego starcia w Rożkach. Nadal poszukiwano czterech uczestników owego starcia, którym udało się ukryć poza Radomiem: ?Arona?, ?Billa”, ?Budrysa? i ?Szymona?. Jak wykazały późniejsze wydarzenia, wszyscy oni byli zdekonspirowani wobec gestapo. A gestapo liczyło, że wcześniej czy później pojawią się w mieście. Dlatego otoczono stałą obserwacją konfidentów mieszkania poszukiwanych i cierpliwie czekano.
Na początku listopada 1942 r. przybył do Radomia z Ciepielowa, gdzie się ukrywał, Józef Grabosz ?Bill”. Zgłosił się na punkcie kontaktowym sieci wywiadowczej AK w mieszkaniu rodziny Jaworskich przy ul. Słowackiego 25, gdzie spotkał się z łączniczkami: Stefanią Dobijówną ?Leną? i Marią Sowiar ?Hanką?. Wieczorem, ignorując zasady konspiracji, ?Bill? uzbrojony w pistolet, w towarzystwie ?Leny” pojawił się w okolicy swojego mieszkania przy ul. Wałowej, aby jakoby ?…zobaczyć czy świeci się w oknach jego mieszkania?. Oczywiście mieszkanie było opieczętowane i czujnie strzeżone, a nieodpowiedzialna ciekawość Grabosza musiała pociągnąć tragiczne następstwa. Natychmiast rozpoznany przez agentów gestapo.
?Bill” pozostawił własnemu losowi ?Lenę?, którą zaraz policja aresztowała, a sam, ostrzeliwując się z pistoletu, cofał koło kościoła św. Jana na ulicę Rwańską i Rynek. Może by i uciekł, gdyby nie patrol żandarmerii, który zagrodził mu drogę. Osaczony ?Bill? wpadł do jakiegoś warsztatu szewskiego przy Rynku, ale widząc, że jest w sytuacji bez wyjścia, ostatnią kulę wymierzył w siebie i ciężko ranny dostał się w ręce niemieckie. Następnego dnia aresztowano również Marię Sowiar ?Hankę?, kiedy to próbowała uciec z Radomia pociągiem w kierunku Kielc. Tymczasem ?Billa? gestapo przewiozło do wojskowego szpitala przy ul. Narutowicza, gdzie przez trzy tygodnie był intensywnie leczony. Postawiony na nogi a następnie poddany morderczym torturom przy ul. Kościuszki, ?Bill? ujawnia, w jaki sposób wraz z ?Szymonem? i ?Aronem? znalazł się na wschód od Iłży; gdzie się ukrywał i kto mu pomagał. Wzięty do policyjnego samochodu, wskazywał ludzi i kryjówki w Ciepielowie i Lipsku. W efekcie gestapo aresztowało dużo ludzi z adwokatem Dmitrowskim na czele, paraliżując sieć organizacyjną na tym terenie. Gdy nie miał już nic do powiedzenia, został rozstrzelany na Firleju.
Osiemnastego stycznia 1943 r. opuścił swoją kryjówkę w Lipsku por. M. Wrona ?Szymon? i przybył do Radomia. Nie szukał kontaktów z żoną Walentyną gdyż jak się później okazało, słusznie sądził, że może być także poszukiwana przez gestapo. Udał się więc do domu swoich rodziców przy ul. Poznańskiej 8, nie podejrzewając, że dom jest również znany policji i poddany stałej obserwacji. Z chwilą pojawienia się ?Szymona? na ul. Poznańskiej, wypadki potoczyły się błyskawicznie. Oddajmy zresztą głos naocznemu świadkowi:
?…Był mroźny, późny wieczór. Na skrzyżowaniu ulic Staroopatowskiej i Kolejowej zatrzymał się samochód, z którego wyskoczyli hitlerowcy. Z automatami gotowymi do strzału najpierw podbiegli do płotu, za którym stał nasz dom. Po kilku minutach rozległy się strzały. Padała seria za serią. To ?grzali? hitlerowcy, kryjąc się jednocześnie za naszym domem. Kanonadę zakończyła eksplozja granatu. Dopiero nazajutrz dowiedziałem się od sąsiadów, że poprzedniego dnia oficer organizacji podziemnej Wrona (imienia i rangi nie znam), odwiedził dom swoich rodziców przy ul. Poznańskiej nr 8. Widać jakiś szpicel doniósł hitlerowcom o jego pobycie. Niemcy obstawili więc czworobok ulic: Staroopatowską, Poznańską, Śląską i Kolejową, a następnie starali się za wszelką cenę ująć partyzanta. Drzwi domu otworzył ojciec Wrony, ale zastrzelony został na miejscu. Natomiast syn padł od kuli w czasie ucieczki przez ogród. Do nieżyjącego już syna przyprowadzili matkę i oświadczyli, że również ona musi zginąć, skoro wychowała bandytę. Padły strzały i matka osunęła się na ziemię, tuż obok syna. Zamordowanych pochowano w ich własnym ogrodzie…? [Zygmunt Ścisło, Potworna zbrodnia, list do redakcji Życia Radomskiego, 1969].
Dla wiadomych sobie celów gestapo wyolbrzymiło incydent, podając w meldunku informację o zażartej walce z grupą partyzantów przy ul. Poznańskiej, za którą trzech funkcjonariuszy policji bezpieczeństwa przedstawionych zostało do odznaczenia Wojennym Krzyżem Zasługi.
Zdarzenie przy ul. Poznańskiej władze policyjne postanowiły wykorzystać dla kolejnej zbiorowej represji wobec mieszkańców miasta. Następnego dnia, 19 stycznia, żandarmi przeprowadzili łapankę przy ul. Dolnej. Wśród zatrzymanych było kilku robotników z Zakładów Kolejowych, kilku pracowników fabryki ?Bata? i przypadkowi przechodnie – mieszkańcy Glinic. Łącznie złapano 10 mężczyzn, których prawie natychmiast rozstrzelano na rogu ul. Dolnej i Staroopatowskiej. Po egzekucji zwłoki zawleczono do rowu na terenach kolejowych. Tam okazało się, że jedna z ofiar daje znaki życia. Był to Tadeusz Domagała, młody robotnik kolejowy, który po strzale w płuca stracił przytomność. Dzięki interwencji kolejowego majstra – Volksdeutscha, udało się ocalić jego życie.
Wracając jeszcze do spraw por. Wrony, trzeba dodać, że przy zabitym ?Szymonie? znaleziono dowód zatrudnienia w Lipsku. Także i z tego faktu gestapo nie omieszkało wyciągnąć konsekwencji. Nie darowano także żonie ?Szymona?, o której gestapo wiedziało, że ukrywa się w Radomiu i intensywnie jej poszukiwało. Aresztowana 22 stycznia 1943 r. została osadzona w radomskim więzieniu. Wytrzymała prawie trzymiesięczne śledztwo i 15 kwietnia w zbiorowym transporcie liczącym 35 więźniów wysłano ją do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Ostatnią ofiarą skutków zbrojnego starcia w Rożkach był 14-letni Józef Wińczewski, który został wzięty z domu razem z rodziną w dniu 24 września 1942 r. Nie został powieszony w październikowych egzekucjach. Prawdopodobnie nawet gestapo nie odważyło się posunąć do okrucieństwa tak daleko, aby publicznie powiesić 14-letniego chłopca. Nie znaczyło to wcale, iż darowano mu życie. Trzymany był pięć miesięcy na oddziale specjalnym w radomskim więzieniu bez żadnych przesłuchań. Dziewiętnastego lutego 1943 r. na rozkaz SS-Untersturmfuhrera Flatha, został przewieziony do budynku gestapo przy ul. Kościuszki i tam zastrzelony.
W podobny sposób na Firleju straciło życie ok. 14 tys. mieszkańców Radomia, regionu i kraju. Spośród sześciu uczestników nieudanej wyprawy do Końskich tylko dwóch ocalało: ?Aron? i ?Budrys?. Pozostali czterej zginęli, a wraz z nimi zginęło jeszcze kilkadziesiąt innych osób. Obydwie więc sprawy – Rożki i egzekucje – są ściśle ze sobą związane. Nie można jednak w żadnym wypadku szukać winnych wśród uczestników zbrojnego starcia i obarczać ich winą, iż stali się sprawcami publicznych egzekucji. Można im, a także ich przełożonym, zarzucić, że w przygotowaniach wyprawy do Końskich popełnili wiele błędów, które wykorzystał bezlitośnie, sprawnie działający hitlerowski aparat policyjny. Zaś publiczne egzekucje przez powieszenie i tak by się w październiku 1942 r. odbyły, gdyż taka była decyzja centralnych władz okupacyjnych w ramach zaostrzenia terroru na ziemiach polskich. Byłby tylko inny pretest egzekucji w Radomiu i inne ofiary zawisłyby na szubienicach.
Informacje za artykułem ze strony www.konskie.org.pl Jan Franecki pt. Zbrojne starcie w Rożkach i publiczne egzekucje w Radomiu w 1942 r., który po redakcyjnej korekcie został wydrukowany za zgodą syna autora – Pana Sławomira Franeckiego w: Wczoraj i dziś Radomia, nr 4 (16), Radom 2002.
Czytaj więcejRok szkolny 2016/2017 – zaczynamy
Pożegnaliśmy wakacje? Szum lasu, górskie wyprawy, nadmorskie atrakcje to wszystko jest już wspomnieniem. 1 września 2016r zainaugurowaliśmy kolejny rok szkolny 2016/2017. Tradycyjnie po Mszy Świętej odprawionej w kościele parafialnym w Kowali, spotkaliśmy sie na hali sportowej, gdzie w towarzystwie zaproszonych gości oraz przedstawicieli instytucji współpracujących ze szkołą wysłuchaliśmy pierwszych ogłoszeń. W murach szkolnych serdecznie powitaliśmy przede wszystkim uczniów, rodziców, nauczycieli oraz Panią Dyrektor Małgorzatę Konieczną, która debiutuje w tej roli. Pan Wójt Tadeusz Osiński w uroczysty sposób powierzył Pani Małgorzacie Koniecznej sprawowanie tej funkcji. Z pewnością jutro, kiedy zabrzmi pierwszy dzwonek wzywający na zajęcia nie będzie łatwo wrócić do wypełniania obowiązków szkolnych. Całe szczęście, że na pierwszych lekcjach będziemy mogli jeszcze wspominać wakacje, dzieląc się ze szkolnymi przyjaciółmi wrażeniami z letnich wycieczek i spotkań . U progu nowego roku pozostaje życzyć wszystkim wielu sukcesów.
Znamy skład Samorządu Uczniowskiego na rok szkolny 2016/2017
W tym roku do Dnia Dziecka podeszliśmy bardzo poważnie i zarządziliśmy wybory do Samorządu Uczniowskiego. Poprzedziła je trzydniowa kampania wyborcza. Startowało 11 kandydatów. Każdy z nich przygotował atrakcyjny program, do którego starał się przekonać uczniów. Kandydaci prześcigali się w pomysłach na propagowanie wyborczych obietnic. Były ulotki, gazetki, ciasteczka wyborcze i akcje agitacyjne w klasach. Wreszcie 1 czerwca uczniowie klas II ? V stanęli przed urną wyborczą, aby oddać głos na wybranego kandydata.
Komisja wyborcza w składzie: Weronika Banaszkiewicz, Kamila Stanik, Dominika Mazur i Filip Smorongiewicz pod bacznym okiem opiekuna SU p.Małgorzaty Grzesiak skrupulatnie obliczyła oddane głosy. Wyniki głosowania są następujące:
Natalia Zięba ? 53 głosy
Julia Nogaj ? 48 głosów
Natalia Wiatrowska ? 16 głosów
Magdalena Stępień ? 11 głosów
Szymon Adamczyk ? 100 głosów
Paulina Chełmińska ? 84 głosy
Kamil Marcińczak ? 33 głosy
Jakub Szczęsny ? 20 głosów
Maja Nogaj ? 21 głosów
Roksana Piątek ? 11 głosów
Zuzanna Bieniek ? 14 głosów
Jak wynika z głosowanie na czele Rady Samorządu Uczniowskiego stanie w roku szkolnym 2016/2017 Szymon Adamczyk, a członkami będą: Paulina Chełmińska, Natalia Zięba, Julia Nogaj, Kamil Marcińczak. Wkrótce nowy Samorząd Uczniowski złoży ślubowanie i rozpocznie oficjalnie swoje urzędowanie. Już teraz członkowie SU zapraszają do współpracy wszystkich pozostałych kandydatów. Wszystkim startującym w wyborach gratulujemy wspaniałej postawy, zaciętej, wyrównanej rywalizacji i dobrych, przemyślanych i ambitnych programów wyborczych.
Czytaj więcej